Przypływ fałszywych, demonicznych, nadnaturalnych rzeczy … Przypływ Ducha Świętego … Przypływ mocy … Przypływ wolności … Przypływ cudów … Przypływ prześladowań …
Wyobrażasz sobie tego ostatniego apostoła? Jest stary i słaby. Jest już bliski śmierci, lecz ludzie w dalszym ciągu przynoszą wszystkich chorych tak szybko, jak tylko mogą, aby zdążyć przed jego śmiercią. Apostoł z ledwością po kolei kładzie ręce na chorych, lecz jego serce powoli przestaje bić. Umiera! Pozostali chorzy, , chromi i umierający zawracają. Wszystkie cuda i uzdrowienia skończyły się wraz z ostatnim oddechem apostoła. To koniec! Nie żyje! Już nie będzie cudów, znaków i zachwycań! To śmieszne!!! To jest najsmutniejsza rzecz jakiej mnie uczono! Dzięki Bogu, że w naszych kościołach dzisiaj są ludzie, którzy są chorzy i zmęczeni byciem chorym i zmęczonym! Są już znużeni taką formą pobożności, która jest zaprzeczeniem mocy! Oni już nie chcą zapierać się Bożej mocy! Głód Bożych rzeczy to wspaniała sprawa. Powoduje, że na scenę wchodzi Bóg.
John G. Lake, kaznodzieja z innego pokolenia, który wstrząsnął narodem dla Boga, powiedział na temat duchowego głodu:
„Głód może być dobrą rzeczą. Ma w sobie największą siłę perswazji, jaką znam. To zdumiewająca moc. Narody nauczyły się tego, że możesz uczynić z ludźmi wszystko, gdy są najedzeni, lecz kiedy stają się głodni – uważaj! Głodowi towarzyszy pewna desperacja. Chciałbym, abyśmy wszyscy odczuwali duchowy głód, byśmy desperacko pragnęli Boga. Czy nie byłoby to cudowne? To byłoby niesamowite, gdybyśmy wszyscy byli desperacko Boga. Gwarantuję ci, że po ukrzyżowaniu Jezusa w Jerozolimie pozostało 120 potężnie głodnych ludzi. Gdyby nie byli potężnie głodni, nie zostaliby tak wspaniale nasyceni. Ponieważ byli głodni, zostali napełnieni.”