W BLASKU BOŻEJ CHWAŁY (Kathryn Kuhlman)

32,90 

KOBI ET Y W S ŁUŻ BI E

Czasami zastanawiam się, jak potoczyłoby się moje życie, gdybym
urodziła się chłopcem. Naprawdę nie wiem, jak wyglądałoby moje
życie jako mężczyzny, gdyż jestem stuprocentową kobietą.
Zdaniem wielu, bycie kobietą w służbie oznacza, że już na starcie
jest trudniej, ale nigdy nie myślałam w ten sposób. Po prostu
unoszę wyżej podbródek i zachowuję się tak, jakbym nie słyszała
obraźliwych uwag. Nie prosiłam o tę służbę. Bóg wie, że wolałabym
robić coś innego, ale to On mnie w niej postawił i ci, którzy
nie lubią kobiet – kaznodziei powinni mieć pretensje do Boga, a nie
do mnie. Tak po prostu.

Podzielę się czymś z wami w zaufaniu – głębokim przeświadczeniem
mojego serca. Nie przypuszczam, bym była pierwszym
wyborem Boga do tej służby – do tej służby, którą ustanowił na
dni ostateczne. Jestem o tym głęboko przeświadczona i nigdy nie
przekonacie mnie, że jest inaczej. Nie jestem też pewna, czy byłam
Jego drugim, czy nawet trzecim wyborem, ponieważ wierzę, że
praca, którą wykonuję, to zadanie dla mężczyzny. Pracuję ciężko.
Niewielu ludzi wie naprawdę, jak ciężko – pracuję po szesnaście
lub siedemnaście godzin dziennie. Założę się z wami, że potrafię
pracować więcej, niż pięciu mężczyzn razem wziętych. Tylko ci,
którzy najlepiej mnie znają wiedzą, jak mało sypiam i ile godzin
poświęcam tej służbie. Ci, którzy przychodzą na nasze nabożeństwa,
widzą, że stoję na scenie za kazalnicą 3,5 a czasem nawet 4,5
godziny bez przerwy i nigdy nie siadam.
Wierzę, że pierwotnie Bóg wybrał do tej służby mężczyznę. W drugim
podejściu również. Żaden mężczyzna jednak nie chciał zapłacić
ceny, a ja w swojej naiwności powiedziałam „Weź to nic, którym
jestem, i używaj go”. I Bóg to robi do dzisiaj.
To dlatego wiem, że moc Ducha Świętego jest prawdziwa. Nie
można dawać bez otrzymywania. Po tych wszystkich godzinach
potrafię zejść ze sceny równie silna, jak w chwili, gdy na nią
weszłam. Oddałam siebie całkowicie Duchowi Świętemu. Powierzyłam
moje ciało niczym puste naczynie do użytkowania przez
Ducha Świętego, ale kiedy daję, to również otrzymuję. Otrzymuję
nawet więcej, niż daję.

Pewnego dnia w Los Angeles przedstawicielka Ruchu Wyzwolenia
Kobiet z adzwoniła z p ytaniem, c zy w ystąpiłabym w p rogramie
telewizyjnym, aby wesprzeć ich ruch. Roześmiałam się. „Nie będziecie
chciały słuchać tego, co mam do powiedzenia!”.
Widzicie, wiele bym dała, by móc być tylko dobrą żoną, panią
domu i kucharką. Och, tak chciałabym być dobrą kucharką! I mieć
z tuzin dzieci. Czasami czuję się jak matka całego świata. Mam
tyle duchowych dzieci, że nie wiem co robić. Martwię się o nie.
Matkuję im. Kocham je. Troszczę się o nie. Jak dobrze by było, gdyby
to mąż zarabiał na życie. Bardzo chciałabym mieć mężczyznę,
który by mną rządził. Nie trwałoby to długo, ale przez krótki czas
byłoby wspaniale!

Jeżeli chodzi o Ruch Wyzwolenia Kobiet, to jestem tak staroświecka,
jak Słowo Boże. Nadal uważam, że to mąż powinien być głową
rodziny. Wiem, jak było u nas w domu. Tata zawsze był głową
rodziny i jeżeli on coś powiedział, to było tak, jakby powiedział
to sam Bóg. W naszym domu nie było nigdy żadnego Ruchu Wyzwolenia
Kobiet, za to mieliśmy dużą i szczęśliwą rodzinę. Ojciec
pracował, a mama kierowała nim, czego on nie był świadomy. To
było piękne.

Miejsce kobiety jest tam, gdzie postawi ją Bóg. Dla matki i pani
domu jest przy mężu i dzieciach. Dla mnie jest w tej służbie. To jest
moje miejsce, ponieważ Bóg mnie tu postawił.
W 1 Liście do Tymoteusza 2:11-12 Paweł pisze: „Kobieta niech się
uczy w ciszy i z całą uległością”. Wygląda na to, że Paweł również
nie wierzył w Ruch Wyzwolenia Kobiet. Werset dwunasty mówi:
„Nie pozwalam zaś kobiecie pouczać ani kierować mężem. Niech
pozostaje w ciszy”.
Powiem wam coś bardzo jasno. Jestem pewna, że gdyby głoszenie
Słowa przez kobiety było sprzeczne z Bożą wolą, to Paweł z pewnością
skrytykowałby Filipa, u którego gościł w domu. Jak pamiętacie,
Filip miał cztery córki, które głosiły przesłanie od Boga8
(Dzieje Apostolskie 20:19). Mówię wam, to dopiero był dom pełen
kaznodziejek! Paweł odwiedził dom Filipa, w którym mieszkały jego
cztery córki. Z pewnością za nic nie straciłyby okazji spotkania się
z Pawłem. Nie znajduję ani jednego wersetu, który mówiłby, że Paweł
zabronił córkom Filipa głosić. Piotr cytuje proroka Joela w Dziejach
Apostolskich 2:17, mówiąc, że w dniach ostatecznych „nie tylko
wasi synowie będą głosić i prorokować, ale również córki będą
głosić i prorokować”. Mocne słowa.

Wydawca

Absolutnie Fantastyczne

Shopping Cart